Kilka słów o fabule Na wyspie Martha’s Vineyard są ludzie, którzy wierzą w starą legendę opowiadającą o katastrofie statku, którego pasażerka przed śmiercią rzuciła klątwę na wyspę. Wiele osób myśli, że za śmiercią ukochanej Davida stoi sam David, zaś inni tłumaczą to sobie klątwą. W powieści znajdziemy wiele wątków miłosnych, które przyprawiają o szybkie bicie serca. Oczywiście nie da się pominąć świetnych zwrotów akcji.
(...)
Moja reakcja Powiem wam, że gdzieś tak w połowie książki historia zaczęła wydawać mi się strasznie oklepana. Może dlatego, że ten element z klątwą i klifem jest mi bardzo dobrze znany? Albo, że powieść zaczęła bardzo przypominać pewien film?(Tak, wiem oglądam za dużo filmów XD) Sama nie wiem...
Uśmiechnął się przy tym tak, że potłuczone szkło wypełniające moją pierś w jednej chwili ułożyło się na powrót w serce.
Ogółem styl pisania autorki nie do końca przypadł mi do gustu. Od samego początku można było zauważyć, że Juli, główna bohaterka jest bardzo niezdecydowana, zagubiona oraz dramatyzująca bez powodu.
Pomysł na fabułę był (moim zdaniem) bardzo dobry, chociaż nie było szału. Podczas czytania miałam takie momenty, że powieść mnie usypiała, co jak dla mnie było dosyć dziwne. Nigdy żadna książka nie doprowadziła mnie do tego, że zaczęłam usypiać!
Powieść ratuje postać Henry'ego, który jak się okazuje jest dobrym przyjacielem rodziny Bell, aczkolwiek nie do końca. Dlaczego? Tego dowiecie się, jeżeli zdecydujecie się przeczytać powieść.
Ciekawostki Podczas pisania Serce ze szkła autorka inspirowała się powieścią Daphne du Maurier Rebeka.
Komu przypadnie do gustu?
Z całą pewnością spodoba się osobom, które lubią powieści obyczajowe, i w których jest trochę grozy. Oczywiście fani pięknych okładek też się nie zawiodą ;)
Klątwa czy intryga?
Czy wierzycie w duchy i klątwy? Dobrze zadać sobie takie pytanie zanim zaczniecie czytać „Serce ze szkła”. Tajemnicza śmierć na klifach, dziwne zachowania, szepty i czerwona suknia… brzmi przerażająco? Powiem wam coś w tajemnicy: nie czytajcie tej książki w nocy, pod kołdrą trzymając w jednej dłoni latarkę. Może to być zbyt przerażające, a przecież nie chcemy by nasze szklane serca się potłukły.
(...)
„Uśmiechnął się przy tym tak, że potłuczone szkło wypełniające moją pierś w jednej chwili ułożyło się na powrót w serce.” Juli zawiera z ojcem układ – przerwę świąteczną i sylwestra spędzi wraz z nim na wyspie Martha’s Vineyard w zamian za nową komórkę. Mieszka tam bowiem wydawca książek, które pisze ojciec Juli. Jednak to nie wszystko – dziewczyna ma stanowić towarzystwo dla syna zamożnego wydawcy – Davida. Młody chłopak cierpi na depresję, po tym jak jego narzeczona rzuciła się z klifu. David był świadkiem tego tragicznego wypadku i od tego czasu jest pogrążony we własnych myślach, całkowicie zamknięty w sobie. Juli ma mu pomóc pozbierać się po tych tragicznych wydarzeniach. Jednak sama zaczyna się zatracać, słyszy szepty, coś pcha ją w stronę klifów. Czyżby klątwa, o której wszyscy mówią była prawdziwa? Czy śmierć narzeczonej Davida nie była jedynie nieszczęśliwym wypadkiem? Gdy Juli będzie starała rozwiązać się tę tajemniczą zagadkę, zbliży się do Davida, ale czy będzie wtedy bezpieczna?
„Serce ze szkła” otwiera trylogię „Serca” i jest to otwarcie, które dosłownie wgniata czytelnika w fotel. Poprzeczkę autorka podniosła wysoko. Motyw klątwy, tajemniczej śmierci, walki z depresją – to wszystko jest idealnie ukazane w tej powieści. Powieść jest zaliczana do literatury młodzieżowej, ale to nie jest zwykłe love story, jakich teraz na rynku jest jak grzybów po deszczu. Nie ma banalnego romansu. Poruszona jest tutaj historia, która mrozi krew w żyłach. Wątek kryminalny to rzadkość w książkach dla młodzieży, więc starszy czytelnik na pewno się w niej odnajdzie. Kryminały mają to do siebie, że wciągają i są nieprzewidywalne. I tak właśnie jest w tym przypadku – „Serce ze szkła” wciąga już od pierwszej strony, a rozwiązanie tajemniczej śmierci i przerażającej klątwy pochłania czytelnika do tego stopnia, że nie jest w stanie odłożyć książki.
Czasami miałam wrażenie, że przeżywam déjà vu. Wydaje mi się, że oglądałam film, bardzo zbliżony do fabuły książki. Dlatego niektórych momentów mogłam się spodziewać, chociaż autorka była oryginalna w swoich pomysłach. Bardzo fajne było inspirowanie się inną książką. Dzięki temu mam chęć zagłębić się też w tamtej fabule.
Bohaterowie książki to postacie z charakterem. Każdy się wyróżnia i każdego otacza inna aura. Autorka zadbała o szczegóły, przez co nie można się nudzić. Nawet postacie drugoplanowe są na tyle wyraziste, że książka staje się jeszcze bardziej intrygująca. A intrygująca jest, i to bardzo. Jak już wcześniej wspomniałam – połączenie klątwy, tajemnicy, intrygi i tragicznej śmierci wyszło w tym przypadku idealnie. Nie nudzimy się podczas czytania, a te emocje gdy nie wiemy czego spodziewać się na kolejnej stronie przepełniają nas do cna. Czasami miałam wrażenie, że zderzyłam się z góra lodową, nic nie zostawało z moich domysłów, a emocje wtedy mi towarzyszące aż gwizdały w mojej głowie. Nie ma to jak zakręcić czytelnikiem do tego stopnia, że zacznie się oglądać za siebie w poszukiwaniu ducha Madeleine.
Książka nie jest dla osób lubiących melancholijne powieści. Tutaj akcja jest szybka, mknie nieustanie. Po jednym przełomie przychodzi czas na kolejny i autorka nie daje chwili wytchnienia. Dążenie do poznania największej tajemnicy jest tak silne, że nawet nie myślimy by zrobić sobie przerwę. Każdy odnajdzie się w tej fabule. I fajni new adult, i fantasy, i kryminałów, czy też romansów. Dla każdego zajdzie się odrobina z tego zestawu gatunków. Ale nie myślcie, że „co za dużo to niezdrowo”. Autorka zadbała o to, by wszystkiego było z umiarem i wszystko idealnie ze sobą współgrało.
„Serce ze szkła” polecam i to jak najbardziej szczerze. Jest to jedna z książek, które mają szczególne miejsce w moim czytelniczym sercu. Jestem pewna, że książka przypadnie wam do gustu.
Recenzja dostępna również na blogu:[link] uli zostaje zaproszona przez wydawcę swojego ojca do spędzenia wraz z nim świątecznych ferii w jego rezydencji na wyspie Martha's Vineyard. Nie chodzi jednak o beztroskie spędzanie czasu, lecz dotrzymywanie towarzystwa pogrążonemu w depresji Davidowi Bellowi - synowi Jasona Bella - którego narzeczona stała się ofiarą śmiertelnego wypadku. Wszyscy uważają, że to był tylko nieszczęśliwy wypadek,
(...)
jednakże David jest przekonany, że to przez niego Charlie rzuciła się z klifu Gay Head. Zarówno Jason Bell, jak i ojciec Juli uważają, że dzięki jej bezpośredniości i pogodzie ducha uda jej się w końcu dotrzeć do chłopaka i sprawić, by otrząsnął się po tragedii, która go spotkała. Jednak Davidowi wcale się ten pomysł nie podoba i od samego początku jest dla niej niezwykle oschły, uprzedzony i gburowaty. Nie ukrywa też faktu, że wcale nie chciał widzieć jej w swoim domu. Z czasem jednak Juli odkrywa, że mimo ogromnie grubego muru, jaki bohaterów wzniósł wokół siebie, czasem udaje się jej przez niego przebić. Nie wie jeszcze jednak, w co tak na prawdę się wpakowała, ani że na rodzinie Bellów ciąży przerażająca klątwa, która z czasem może dotyczyć także jej Nie raz już wspominałam, że bardzo lubię czytać książki, o których wiem stosunkowo mało, tzn. nie przeglądałam żadnych recenzji na temat książki, jak dotąd nie miałam pojęcia o istnieniu jej autora , nie zagłębiałam się zbytnio w jej fabule - znałam ją tylko i wyłącznie na podstawie opisu z okładki, z którym zapoznałam się stosunkowo dawno. Mówiąc prościej uwielbiam brnąć w nieznane. Mam wówczas otwarty na różne scenariusze umysł i wszystko poznaję z jeszcze większą ciekawością. Nie mam również żadnych uprzedzeń co do fabuły, nie wiem, czego mogę się po niej spodziewać, a co za tym idzie nie rozczaruję się, gdy to, czego od konkretnej powieści się spodziewałam okaże się być zupełnie czymś innym niż to, co koniec końców otrzymałam. Takie właśnie czytanie jest dla mnie najbardziej satysfakcjonujące. Tak też było w przypadku Serca ze szkła - kiedyś zapoznałam się tylko z jej opisem, który jednak nie zdradzał zbyt wiele. I tym razem jednak przekonałam się, że czasem im mniej wiemy na temat jakiejś powieści, tym większą radość czerpiemy z jej czytania!
W przeciwieństwie do okładki książki, która mimo pewnych mrocznych elementów jest moim zdaniem niezwykle radosna (dzięki temu różowemu kolorowi), środek już od samego początku pokazuje nam, że nie takiej powieści do końca możemy się tutaj spodziewać. Serce ze szkła utrzymana jest w niezwykle tajemniczym, chłodnym i lekko groźnym klimacie, który ja po prostu uwielbiam. Idealnie oddaje to ten fantastyczny charakter książki, który tak bardzo mi się spodobał. Taki klimat nie jest jednak dziełem przypadku - to efekt zamierzony, który doskonale wpasowuje się w fabułę.
Prócz okładki drugim wielkim kontrastem jest tutaj główna bohaterka dzieła Kathrin Lange, a mianowicie Juli. To dziewczyna pełna fantastycznej energii, humoru i niespotykanej radości życia. Jest to jedna z tych bohaterek książkowych, których moim zdaniem po prostu nie da się nie lubić. Mimo bowiem tak wielu pozytywnych cech dziewczyna nie wywyższa się, wręcz przeciwnie uważa się za całkiem normalną i niczym nie wyróżniającą się osobę, co tylko jeszcze bardziej czynie ją niesamowicie przyjazną. W każdym bądź razie nie ma w niej ani grama smutku, czy rozpaczy. Jest więc całkowitym przeciwieństwem pogrążonego w depresji i nienawiści zarówno do siebie, jak i do innych Davida Bella. Bardzo spodobało mi się to, że podczas lektury dostrzegamy, że podczas pobytu w Sorrow (rodzinnej posiadłości Davida) Juli bardzo szybko zaczyna doświadczać właśnie tych uczuć, których w ogóle byśmy się po niej nie spodziewali - uczucie bezradności, smutku, rozpaczy i całkowitej samotności. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny, a Juli postanawia tą przyczynę odnaleźć.
Nie zdziwiło mnie również, jak bardzo spodobała mi się postać Davida. Powiedział on, że dziewczyny takie jak Juli lubią chłopców z problemami. Myślę, że ja również zaliczam się do tego grona (przynajmniej zgadza się to w przypadku tych książkowych chłopców). Niezwykle spodobała mi się w nim ta tajemnica, którą cały czas starał się ukryć przed wszystkimi ze swojego otoczenia. Doskonale widać, że chłopak cierpi, gdyż ma problem, z którym nie potrafi sobie sam poradzić. Z każdą kolejną stroną, dzięki osobie Juli, poznajemy go też z tej troszeczkę bardziej radosnej strony, co jeszcze bardziej sprawiało, że pałałam do niego coraz to większą sympatią. Stał się on więc kolejnym z moich ulubionych książkowych bohaterów!
No dobrze, ale co tak właściwie kryje w sobie ta powieść? Nie wiem czemu, ale sama cały czas myślałam, że jest to kolejna powieść paranormal romance, gdzie podczas lektury będą towarzyszyć mi istoty nadprzyrodzone różnej maści. Teraz, gdy o tym myślę, nie mam pojęcia, dlaczego właśnie to sobie ubzdurałam. Idąc za tym tokiem myślenia obawiałam się, że książka mi się nie spodoba, gdyż w tego typu powieściach gustowałam kilka lat temu i teraz większość z nich nieco mnie nudzi. Uspokajam więc tych, którzy myśleli podobnie do mnie, to nie jest kolejna powieść, gdzie znów będziemy mieć styczność z istotami paranormalnymi! Jest tu jednak jeden motyw, który w jakimś stopniu nawiązuje troszkę do idei paranormal. Otóż krąży legenda, że Sorrow, a raczej klif Gay Head, na którym posiadłość została zbudowana, został przeklęty przez niejaką Madeline Bower, która w tysiąc osiemset osiemdziesiątym czwartym roku zginęła na pokładzie statku "City of Columbus", który podczas sztormu wpadł na podwodne skały. Wszystko działo się w pobliżu klifów, a że Madeline miała akurat wyjść za mąż przeklęła to miejsce, by nikt już tam nie zaznał miłości. Cała fabuła krąży więc wokół tej legendy oraz postaci Madeline. Bardzo spodobało mi się tu jednak to, że wbrew powieściom paranormal romance, gdzie pojawienie się wampirów, wilkołaków, czy innych jeszcze tego typu stworzeń w naszym życiu jest niezwykle mało prawdopodobne. Tutaj jednak motyw klątwy i duchów może w gruncie rzeczy dotknąć każdego z nasz, co czyni ta powieść moim zdaniem niezwykle wiarygodną. Motyw utrzymany w Sercu ze szkła niezwykle mi się spodobał,a dodatkowo fakt, iż wszystko to autorka oparła na powieści Rebeka jeszcze bardziej tylko mnie zaciekawił.
Jednym z mocnych punktów tej powieści jest niewątpliwie jej zakończenie, które odsłania w końcu wszystkie tajemnice, z którymi cały czas zmagamy się na kartach powieści, byśmy mogli odkryć, że wszystko to, o czym myśleliśmy, że jest prawdziwe, tak na prawdę kryje za sobą coś zupełnie innego, czego z całą pewnością się nie spodziewaliśmy. Osobiście nie dość, że przeżyłam ogromny szok, to jeszcze doznałam mini zawału serca. Ale dlaczego? Tego już wam nie zdradzę, gdyż pozbawiłabym was całej radości z czytania ów książki. Myślę jednak, że ci, którzy mają już za sobą lekturę Serca ze szkła doskonale wiedzą, co mam na myśli!
Spodobał mi się również styl autorki - potrafiła w bardzo prosty i przyjemny sposób przedstawić miejscami nieco zawiłą fabułę, a dodatkowo jej słowa potrafią tak przyciągnąć do siebie czytelnika, że bardzo trudno oderwać się od lektury.
Podsumowując więc, nie spodziewałam się, że Serce ze szkła okaże się być tak fantastyczną książką! Okładka i opis w ogóle nie są w stanie przygotować nas do tego, co znajdziemy w środku, co jak dla mnie jest wręcz idealne. Porusza ona w sobie te klimaty, które osobiście uwielbiam i które za każdym razem sprawiają, że nie mogę się oderwać od czytanej przeze mnie książki - i tym razem otrzymałam coś równie wspaniałego. Czytając cały czas otoczeni jesteśmy niezwykłym klimatem z ogromną dozą tajemniczości. Autorka wykonała na prawdę świetne zadanie tworząc Serce ze szkła. Jak dla mnie książka ta posiada wiele z tych cech, które składają się na fantastyczną książkę - wspaniałych, ciekawych i niezwykle różniących się bohaterów, niebanalną fabułę, nawiązanie do innego dzieła i umiejętne umieszczenie go w całej powieści, idealne wręcz zakończenie no i w końcu ten genialny tajemniczy klimat! Dla mnie jest to prawie definicja ideału.
Z wielką niecierpliwością czekam na moment, w którym będę mogła zapoznać się z kontynuacją powieści i mam nadzieję, że podejdę do niej z równie wielkim spokojem i dystansem, jak do Serca ze szkła. Liczę na to, że się nie zwiodę, gdyż byłaby to wówczas wielka strata.
Więcej-> [link]
Moja reakcja Powiem wam, że gdzieś tak w połowie książki historia zaczęła wydawać mi się strasznie oklepana. Może dlatego, że ten element z klątwą i klifem jest mi bardzo dobrze znany? Albo, że powieść zaczęła bardzo przypominać pewien film?(Tak, wiem oglądam za dużo filmów XD) Sama nie wiem...
Uśmiechnął się przy tym tak, że potłuczone szkło wypełniające moją pierś w jednej chwili ułożyło się na powrót w serce.
Ogółem styl pisania autorki nie do końca przypadł mi do gustu. Od samego początku można było zauważyć, że Juli, główna bohaterka jest bardzo niezdecydowana, zagubiona oraz dramatyzująca bez powodu.
Pomysł na fabułę był (moim zdaniem) bardzo dobry, chociaż nie było szału. Podczas czytania miałam takie momenty, że powieść mnie usypiała, co jak dla mnie było dosyć dziwne. Nigdy żadna książka nie doprowadziła mnie do tego, że zaczęłam usypiać!
Powieść ratuje postać Henry'ego, który jak się okazuje jest dobrym przyjacielem rodziny Bell, aczkolwiek nie do końca. Dlaczego? Tego dowiecie się, jeżeli zdecydujecie się przeczytać powieść.
Ciekawostki Podczas pisania Serce ze szkła autorka inspirowała się powieścią Daphne du Maurier Rebeka.
Komu przypadnie do gustu?
Z całą pewnością spodoba się osobom, które lubią powieści obyczajowe, i w których jest trochę grozy. Oczywiście fani pięknych okładek też się nie zawiodą ;)
Czy wierzycie w duchy i klątwy? Dobrze zadać sobie takie pytanie zanim zaczniecie czytać „Serce ze szkła”. Tajemnicza śmierć na klifach, dziwne zachowania, szepty i czerwona suknia… brzmi przerażająco? Powiem wam coś w tajemnicy: nie czytajcie tej książki w nocy, pod kołdrą trzymając w jednej dłoni latarkę. Może to być zbyt przerażające, a przecież nie chcemy by nasze szklane serca się potłukły. (...)
„Uśmiechnął się przy tym tak, że potłuczone szkło wypełniające moją pierś w jednej chwili ułożyło się na powrót w serce.” Juli zawiera z ojcem układ – przerwę świąteczną i sylwestra spędzi wraz z nim na wyspie Martha’s Vineyard w zamian za nową komórkę. Mieszka tam bowiem wydawca książek, które pisze ojciec Juli. Jednak to nie wszystko – dziewczyna ma stanowić towarzystwo dla syna zamożnego wydawcy – Davida. Młody chłopak cierpi na depresję, po tym jak jego narzeczona rzuciła się z klifu. David był świadkiem tego tragicznego wypadku i od tego czasu jest pogrążony we własnych myślach, całkowicie zamknięty w sobie. Juli ma mu pomóc pozbierać się po tych tragicznych wydarzeniach. Jednak sama zaczyna się zatracać, słyszy szepty, coś pcha ją w stronę klifów. Czyżby klątwa, o której wszyscy mówią była prawdziwa? Czy śmierć narzeczonej Davida nie była jedynie nieszczęśliwym wypadkiem? Gdy Juli będzie starała rozwiązać się tę tajemniczą zagadkę, zbliży się do Davida, ale czy będzie wtedy bezpieczna?
„Serce ze szkła” otwiera trylogię „Serca” i jest to otwarcie, które dosłownie wgniata czytelnika w fotel. Poprzeczkę autorka podniosła wysoko. Motyw klątwy, tajemniczej śmierci, walki z depresją – to wszystko jest idealnie ukazane w tej powieści. Powieść jest zaliczana do literatury młodzieżowej, ale to nie jest zwykłe love story, jakich teraz na rynku jest jak grzybów po deszczu. Nie ma banalnego romansu. Poruszona jest tutaj historia, która mrozi krew w żyłach. Wątek kryminalny to rzadkość w książkach dla młodzieży, więc starszy czytelnik na pewno się w niej odnajdzie. Kryminały mają to do siebie, że wciągają i są nieprzewidywalne. I tak właśnie jest w tym przypadku – „Serce ze szkła” wciąga już od pierwszej strony, a rozwiązanie tajemniczej śmierci i przerażającej klątwy pochłania czytelnika do tego stopnia, że nie jest w stanie odłożyć książki.
Czasami miałam wrażenie, że przeżywam déjà vu. Wydaje mi się, że oglądałam film, bardzo zbliżony do fabuły książki. Dlatego niektórych momentów mogłam się spodziewać, chociaż autorka była oryginalna w swoich pomysłach. Bardzo fajne było inspirowanie się inną książką. Dzięki temu mam chęć zagłębić się też w tamtej fabule.
Bohaterowie książki to postacie z charakterem. Każdy się wyróżnia i każdego otacza inna aura. Autorka zadbała o szczegóły, przez co nie można się nudzić. Nawet postacie drugoplanowe są na tyle wyraziste, że książka staje się jeszcze bardziej intrygująca. A intrygująca jest, i to bardzo. Jak już wcześniej wspomniałam – połączenie klątwy, tajemnicy, intrygi i tragicznej śmierci wyszło w tym przypadku idealnie. Nie nudzimy się podczas czytania, a te emocje gdy nie wiemy czego spodziewać się na kolejnej stronie przepełniają nas do cna. Czasami miałam wrażenie, że zderzyłam się z góra lodową, nic nie zostawało z moich domysłów, a emocje wtedy mi towarzyszące aż gwizdały w mojej głowie. Nie ma to jak zakręcić czytelnikiem do tego stopnia, że zacznie się oglądać za siebie w poszukiwaniu ducha Madeleine.
Książka nie jest dla osób lubiących melancholijne powieści. Tutaj akcja jest szybka, mknie nieustanie. Po jednym przełomie przychodzi czas na kolejny i autorka nie daje chwili wytchnienia. Dążenie do poznania największej tajemnicy jest tak silne, że nawet nie myślimy by zrobić sobie przerwę. Każdy odnajdzie się w tej fabule. I fajni new adult, i fantasy, i kryminałów, czy też romansów. Dla każdego zajdzie się odrobina z tego zestawu gatunków. Ale nie myślcie, że „co za dużo to niezdrowo”. Autorka zadbała o to, by wszystkiego było z umiarem i wszystko idealnie ze sobą współgrało.
„Serce ze szkła” polecam i to jak najbardziej szczerze. Jest to jedna z książek, które mają szczególne miejsce w moim czytelniczym sercu. Jestem pewna, że książka przypadnie wam do gustu.
W przeciwieństwie do okładki książki, która mimo pewnych mrocznych elementów jest moim zdaniem niezwykle radosna (dzięki temu różowemu kolorowi), środek już od samego początku pokazuje nam, że nie takiej powieści do końca możemy się tutaj spodziewać. Serce ze szkła utrzymana jest w niezwykle tajemniczym, chłodnym i lekko groźnym klimacie, który ja po prostu uwielbiam. Idealnie oddaje to ten fantastyczny charakter książki, który tak bardzo mi się spodobał. Taki klimat nie jest jednak dziełem przypadku - to efekt zamierzony, który doskonale wpasowuje się w fabułę.
Prócz okładki drugim wielkim kontrastem jest tutaj główna bohaterka dzieła Kathrin Lange, a mianowicie Juli. To dziewczyna pełna fantastycznej energii, humoru i niespotykanej radości życia. Jest to jedna z tych bohaterek książkowych, których moim zdaniem po prostu nie da się nie lubić. Mimo bowiem tak wielu pozytywnych cech dziewczyna nie wywyższa się, wręcz przeciwnie uważa się za całkiem normalną i niczym nie wyróżniającą się osobę, co tylko jeszcze bardziej czynie ją niesamowicie przyjazną. W każdym bądź razie nie ma w niej ani grama smutku, czy rozpaczy. Jest więc całkowitym przeciwieństwem pogrążonego w depresji i nienawiści zarówno do siebie, jak i do innych Davida Bella. Bardzo spodobało mi się to, że podczas lektury dostrzegamy, że podczas pobytu w Sorrow (rodzinnej posiadłości Davida) Juli bardzo szybko zaczyna doświadczać właśnie tych uczuć, których w ogóle byśmy się po niej nie spodziewali - uczucie bezradności, smutku, rozpaczy i całkowitej samotności. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny, a Juli postanawia tą przyczynę odnaleźć.
Nie zdziwiło mnie również, jak bardzo spodobała mi się postać Davida. Powiedział on, że dziewczyny takie jak Juli lubią chłopców z problemami. Myślę, że ja również zaliczam się do tego grona (przynajmniej zgadza się to w przypadku tych książkowych chłopców). Niezwykle spodobała mi się w nim ta tajemnica, którą cały czas starał się ukryć przed wszystkimi ze swojego otoczenia. Doskonale widać, że chłopak cierpi, gdyż ma problem, z którym nie potrafi sobie sam poradzić. Z każdą kolejną stroną, dzięki osobie Juli, poznajemy go też z tej troszeczkę bardziej radosnej strony, co jeszcze bardziej sprawiało, że pałałam do niego coraz to większą sympatią. Stał się on więc kolejnym z moich ulubionych książkowych bohaterów!
No dobrze, ale co tak właściwie kryje w sobie ta powieść? Nie wiem czemu, ale sama cały czas myślałam, że jest to kolejna powieść paranormal romance, gdzie podczas lektury będą towarzyszyć mi istoty nadprzyrodzone różnej maści. Teraz, gdy o tym myślę, nie mam pojęcia, dlaczego właśnie to sobie ubzdurałam. Idąc za tym tokiem myślenia obawiałam się, że książka mi się nie spodoba, gdyż w tego typu powieściach gustowałam kilka lat temu i teraz większość z nich nieco mnie nudzi. Uspokajam więc tych, którzy myśleli podobnie do mnie, to nie jest kolejna powieść, gdzie znów będziemy mieć styczność z istotami paranormalnymi! Jest tu jednak jeden motyw, który w jakimś stopniu nawiązuje troszkę do idei paranormal. Otóż krąży legenda, że Sorrow, a raczej klif Gay Head, na którym posiadłość została zbudowana, został przeklęty przez niejaką Madeline Bower, która w tysiąc osiemset osiemdziesiątym czwartym roku zginęła na pokładzie statku "City of Columbus", który podczas sztormu wpadł na podwodne skały. Wszystko działo się w pobliżu klifów, a że Madeline miała akurat wyjść za mąż przeklęła to miejsce, by nikt już tam nie zaznał miłości. Cała fabuła krąży więc wokół tej legendy oraz postaci Madeline. Bardzo spodobało mi się tu jednak to, że wbrew powieściom paranormal romance, gdzie pojawienie się wampirów, wilkołaków, czy innych jeszcze tego typu stworzeń w naszym życiu jest niezwykle mało prawdopodobne. Tutaj jednak motyw klątwy i duchów może w gruncie rzeczy dotknąć każdego z nasz, co czyni ta powieść moim zdaniem niezwykle wiarygodną. Motyw utrzymany w Sercu ze szkła niezwykle mi się spodobał,a dodatkowo fakt, iż wszystko to autorka oparła na powieści Rebeka jeszcze bardziej tylko mnie zaciekawił.
Jednym z mocnych punktów tej powieści jest niewątpliwie jej zakończenie, które odsłania w końcu wszystkie tajemnice, z którymi cały czas zmagamy się na kartach powieści, byśmy mogli odkryć, że wszystko to, o czym myśleliśmy, że jest prawdziwe, tak na prawdę kryje za sobą coś zupełnie innego, czego z całą pewnością się nie spodziewaliśmy. Osobiście nie dość, że przeżyłam ogromny szok, to jeszcze doznałam mini zawału serca. Ale dlaczego? Tego już wam nie zdradzę, gdyż pozbawiłabym was całej radości z czytania ów książki. Myślę jednak, że ci, którzy mają już za sobą lekturę Serca ze szkła doskonale wiedzą, co mam na myśli!
Spodobał mi się również styl autorki - potrafiła w bardzo prosty i przyjemny sposób przedstawić miejscami nieco zawiłą fabułę, a dodatkowo jej słowa potrafią tak przyciągnąć do siebie czytelnika, że bardzo trudno oderwać się od lektury.
Podsumowując więc, nie spodziewałam się, że Serce ze szkła okaże się być tak fantastyczną książką! Okładka i opis w ogóle nie są w stanie przygotować nas do tego, co znajdziemy w środku, co jak dla mnie jest wręcz idealne. Porusza ona w sobie te klimaty, które osobiście uwielbiam i które za każdym razem sprawiają, że nie mogę się oderwać od czytanej przeze mnie książki - i tym razem otrzymałam coś równie wspaniałego. Czytając cały czas otoczeni jesteśmy niezwykłym klimatem z ogromną dozą tajemniczości. Autorka wykonała na prawdę świetne zadanie tworząc Serce ze szkła. Jak dla mnie książka ta posiada wiele z tych cech, które składają się na fantastyczną książkę - wspaniałych, ciekawych i niezwykle różniących się bohaterów, niebanalną fabułę, nawiązanie do innego dzieła i umiejętne umieszczenie go w całej powieści, idealne wręcz zakończenie no i w końcu ten genialny tajemniczy klimat! Dla mnie jest to prawie definicja ideału.
Z wielką niecierpliwością czekam na moment, w którym będę mogła zapoznać się z kontynuacją powieści i mam nadzieję, że podejdę do niej z równie wielkim spokojem i dystansem, jak do Serca ze szkła. Liczę na to, że się nie zwiodę, gdyż byłaby to wówczas wielka strata.